...ku zdziwieniu mojego kota dokonałam niecodziennych zakupów. A to wszystko po to co by nie dać się przewiać, zmrozić, osłabić i zarazić. Przed tym wszystkim ma mnie uchronić musztardowy komin zrobiony na drutach!
Żeby wystartować musiałam sobie przypomnieć podstawy - prawe, lewe oczko itd. Pomocna w tym była strona abc_robotek. Graficznie jest beznadziejna, ale wszystko jest jasno wytłumaczone, a do tego sfilmowane, co znacznie sprawę ułatwia.
Z braku wprawy, wszystkiego kupiłam więcej niż trzeba, bo do zrobienia takiego komina wystarczy 1,5 motka wełny. Kupiłam 4! :) Wybrałam akrylową, a do tego złotą kordonkową nitkę i druty nr. 6.
Co by komin był mięciutki, gruby i cieplutki połączyłam kilka nitek.
Mam nadzieję skończyć przed pierwszymi śniegami :)
Trzymajcie się ciepło!
podziwiam, jedyną robótkę jako pamiętam to szalik, którego nie dałam rady skończyć, bo oczka były tak ściśle, że nie szło już wbić druta :)
OdpowiedzUsuńAle taki ścisły i sztywny też mógłby okazać się dobrą zaporą od wiatru :)
UsuńO matko! Nie pamiętam kiedy ostatni raz miałam druty w rękach! Te moteczki wyglądają mięciutko - miło będzie się zanurzyć w tym musztardowym kominie :)
OdpowiedzUsuńPolecam. Bardzo relaksujące zajęcie. Może nie na etapie przypominania sobie jak co się robi :)
UsuńMoja mama zrobiła mi musztardowy komin rok temu i jestem w nim absolutnie zakochana :)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że nie pomyślałam o złotej nitce, napewno będzie super :)
To jest wersja na bogato :)
UsuńCzekam na efekt końcowy mam nadzieję że pokażesz ;)
OdpowiedzUsuńKolor świetny czekam z niecierpliwością na efekty:)Mam nadziej ze śnieg spadnie w przyszłym tygodniu, bo ile można czekać:)))
OdpowiedzUsuńOj, podziwiam wszystkich, którzy potrafią cokolwiek zrobic na drutach!!! Koniecznie pochwal sie efektem :)
OdpowiedzUsuńale pięknie równo Ci idzie! zawsze możesz zrobić dwa kominy - jestem pewna, że chętny się znajdzie, bo kolor jest świetny, a pomysł z dodaniem tej nitki rewelacyjny!
OdpowiedzUsuńmina kota - bezcenna :D padłam po prostu :D
To ją też poproszę taki kominek...
OdpowiedzUsuńkotek cud miód
Kot faktycznie wyglada na zdezorientowanego. Pewnie przed momentem odebralas mu motek, przyznaj sie? :) Kolor super, pomysl na dlugie jesienne wieczory rewelacyjny. PS rowniotko :)
OdpowiedzUsuńJa uwielbiam wełniane skarpetki ;D
OdpowiedzUsuńNo pięknie!!! Musztadowy ze złotem - wow, na pewno rozpoznan Cię w tłumie Kochana ;) lubię, ale nie umiem się odważyć w stroju. Jestem straszną wapniarą jeśli chodzi o ubiór. Klasycznie;) muszę koniecznie zobaczyć jak wyglądasz w tym kominie!!
OdpowiedzUsuńKiciusia kocham od pierwszego wejrzenia, cmoki dla niego *******
A! Możesz getry dorobić :))))) na zimowe wieczory:))
UsuńA dziękuję, przekażę :)
UsuńPowodzenia i wytrwałości :)
OdpowiedzUsuńPrzyda się :)
UsuńŁadny kolor. Czekam na zdjęcie efektu koncowego. Miłego dnia. :)
OdpowiedzUsuńja już u Babci mej rodzonej zamówienie złożyła. na komin właśnie. w kolorze brudnej fuksji :) się robi :)
OdpowiedzUsuńMoja Babcia też jest specjalistką w tej dziedzinie. Robi wszystko - swetry, skarpety itd.
Usuńkolor zaczepisty!!!!czekam na efekt koncowy,ach gdyby mi sie taki kolorek wloczki trafil,tez nie przeszlabym obok obojetnie:**
OdpowiedzUsuńWłaśnie podsunęłaś mi świetny pomysł na zaoszczędzenie pieniędzy! Nie wiem, ile kosztuje tu włóczka, ale wiem, że odzież ogólnie jest okropnie droga, bo Armenia niestety wszystko importuje. ;/ Ach, jak mi się uda, to będę bardzo z siebie dumna! :D
OdpowiedzUsuńKoniecznie pochwal się efektem na blogu.
UsuńCudowny kolor wybrałaś. Od samego patrzenia na te kłębki robi się cieplej.
OdpowiedzUsuńCiepło pozdrawiam i życzę szybko ciepłego komina, bo śniegi idą ;-)
słodki kociak twój :)
OdpowiedzUsuńa fotki moje nie są robione na mazurach lecz w rudzie śląskiej w parku botanicznym
Widzisz, to nie masz po co na Mazury jechać, bo wyglądają tak samo jak Ruda :)
UsuńKot ma zabójczą minę :D powodzenia z kominem:)
OdpowiedzUsuńMiałam kilka myśli, żeby się nauczyć, robić chociażby szale. Ale jakoś szybko zawsze te myśli znikały. Może kiedyś... Jestem ciekawa efektu.
OdpowiedzUsuńPrzybijam piątkę, gdyż będąc we wrześniu w Zakopcu kupiłam od pani góralki kilogram wełny :) I dziergam od miesiąca wielkie szare szaliczysko! Potwierdzam, że relaksujące zajęcie! :)
OdpowiedzUsuńA Twój piękny kolor!
Takiej prawdziwej? Nie będzie gryzł ten szaliczysko?
Usuńno będzie właśnie chyba... :\
UsuńSuper pomysł - taki szalik własnej roboty potrafi być bardzo ciepły :-)
OdpowiedzUsuń