Do późnych godzin kończyłyśmy sukienkę, o której Wam wczoraj pisałam. Było za późno, żeby jeszcze na koniec porobić foty, ale Aśka zrobiła mi dziś niespodziankę i przesłała kilka, które ktoś jej chyba zrobił w pracy. Nie byłaby sobą gdyby czegoś nowego nie założyła jak tylko zeszło z linii produkcyjnej. Ogólnie to jesteśmy z niej bardzo zadowolone. Nie lada sukcesem było wszycie pierwszy raz w życiu rękawów i poradzenie sobie z lejącym się materiałem. To nic, że sukienka ma krój za długiego T-shirtu z długimi rękawami, ale to jest nasza pierwsza własnoręcznie zrobiona sukienka i jak prosta by nie była zrobiłyśmy ją SAME i jesteśmy z tego bardzo zadowolone :)
Wykrój znalazłyśmy w kwietniowej Burdzie z 1995 roku, numer modelu 106. Oryginalnie była do ziemi z wielkim rozporkiem po boku. Z tej opcji zrezygnowałyśmy:)
W ramach ciekawostki napiszę, że Burda na owe czasy kosztowała 69 000 zł :)
Nie tylko cena jest śmieszna, ale i modelki w za dużych marynarkach z włosami na nogach i rękach :)