wtorek, 6 sierpnia 2013

Mam do sprzedania aparat


Kolekcja moich aparatów powoli przybiera niepokojące rozmiary. Niepokojące jest to, że nie da się korzystać z 8 aparatów na raz i efekt jest taki, że 7 leży bez użytku :)
6 z nich to stare analogi,których pewnie nikt by nie chciał, ale jednym z nich jest lustrzanka Sony ALFA 200, która jeszcze z powodzeniem komuś posłuży.
Tym bardziej, że kupiłam do niej bardzo dobry, szklany obiektyw Sony SAL, którego używałam, jak teraz 50 w Canonie. Bardzo jasny, stałoogniskowy obiektyw.

W komplecie jest również ten kitowy, czyli standardowy.
Więc w sumie jest ich dwa:)






Jest też filtr UV.


Bateria, która całkiem długo trzyma. 


Kabel do połączenia z kompem.
 


Wężyk, przydatny ro robienia zdjęć nocnych, kiedy nie możemy poruszyć aparatem, albo do robienia zdjęć samemu sobie. Tak też prze praktykowałam:)


Stos papierków, ale najważniejsza instrukcja. Po polsku i całkiem czytelna. 


W komplecie jest też oczywiście ładowarka. 


Aparat jest w 100% sprawny. Obiektywy też. Nie są porysowane itd.

Cena  całości 1800 zł. 

Jeśli ktoś chciałby się stać nowym właścicielem prośba o kontakt na maila: addictedtocrafts.blog@gmail.com

Aśka


piątek, 5 lipca 2013

Powiesiłam się

Z racji swej dwuznaczności tytuł może nie jest najstosowniejszy(szczególnie po 3  miesiącach niebecności tutaj), ale wiadomo przecież, ze w tym wisielczym znaczeniu nie miałabym okazji do tego aby użyć tego zwrotu osobiście :) Mi przytrafiło się to w takim znaczeniu, że wzięłam udział w pierwszej w życiu wystawie. Moje zdjęcia zawisły w Galerii Związku Polskich Artystów Fotografików na zbiorowej wystawie, którą Wam gorąco polecam. A właściwie sama musiałam się powiesić, bo wystawa jest dziełem rąk wszystkich, którzy biorą w niej udział - dosłownie. Stąd ten niefortunny tytuł:) Wernisaż co prawda był w poniedziałek, ale zdjęcia można oglądać w Galerii ZPAF do końca lipca.  
Na wystawie znajdziecie dwa moje zdjęcia. Poniżej jedno z nich.
Nie jestem szczególnie ze swoich zdjęć zadowolona, ale to poniższe lubię. Zadowolona jestem natomiast bardzo, że przez ten ostatni rok naprawdę wiele udało mi się nauczyć i poznać fajnych ludzi. 


I jeszcze zaproszenie z adresem Galerii.





wtorek, 12 marca 2013

Nowina

Witajcie, 

chciałam się podzielić z Wami nowiną. 

Otóż współtworzę nowy blog, który nazywa się Addicted to crafts.  Jak z nazwy na pewno się domyślacie dołączyłam do nich co by znaleźć ujście dla swoich rękodzielniczych pasji. I tak od niedawna we trzy działamy w temacie szycia, robienia na drutach, lepienia z modeliny, urządzania wnętrz itd. Lista jest długa... :) Tak naprawdę to działamy od bardzo dawna, bo znamy się prawie tak długo jak żyjemy,dzieląc swoje wspólne zainteresowania, ale jeśli chodzi o wspólnego bloga to temat jest świeży :)

Najnowszy projekt to króliki w grochy.  Wiosenne i Wielkanocne. Zakochałam się w nich :)
Mamy już pomysły na nowe maści, ale tymczasem pokażę Wam próbkę tych grochowych...




 




środa, 13 lutego 2013

Zrobiona na szaro, czyli pierwsza własnoręcznie uszyta sukienka.

Do późnych godzin kończyłyśmy sukienkę, o której Wam wczoraj pisałam. Było za późno, żeby jeszcze na koniec porobić foty, ale Aśka zrobiła mi dziś niespodziankę i przesłała kilka, które ktoś jej chyba zrobił w pracy. Nie byłaby sobą gdyby czegoś nowego nie założyła jak tylko zeszło z linii produkcyjnej. Ogólnie to jesteśmy z niej bardzo zadowolone. Nie lada sukcesem było wszycie pierwszy raz w życiu rękawów i poradzenie sobie z lejącym się materiałem. To nic, że sukienka ma krój za długiego T-shirtu  z długimi rękawami, ale to jest nasza pierwsza własnoręcznie zrobiona sukienka i jak prosta by nie była zrobiłyśmy ją SAME i jesteśmy z tego bardzo zadowolone :) 


Wykrój znalazłyśmy w kwietniowej Burdzie z 1995 roku, numer modelu 106. Oryginalnie była do ziemi z wielkim rozporkiem po boku. Z tej opcji zrezygnowałyśmy:)
W ramach ciekawostki napiszę, że Burda na owe czasy kosztowała 69 000 zł :)

Nie tylko cena jest śmieszna, ale i modelki w za dużych marynarkach z włosami na nogach i rękach :)





wtorek, 12 lutego 2013

Szycie na Życie

Winę za moją zmniejszoną aktywność na blogu w ostatnim czasie ponosi mój prezentu gwiazdkowy, którym nieustannie się bawię. Dostałam maszynę do szycie i nabywam nowe umiejętności.
Szycie na Życie :) Nie chodzi tu bynajmniej o to, że w ten sposób mam zamiar zarobkować, ale o to, że przy takiej ulicy o zbożowej nazwie mieszkam i sobie teraz szyję :)



W związku z moją nową zajawką, tym też tematem w najbliższym czasie będę Was męczyć.
Choć bez obaw nie ma tego dużo. Udało mi się uszyć spódnicę wg wykroju ze strony na której można znaleźć je za darmo, pobrać i wydrukować na domowej drukarce, wybierając wcześniej swój rozmiar. Strona nazywa się Papavero

Rysunek spódnicy, którą wybrałam poniżej, a już niedługo pokażę jak wygląda na żywo w moim wykonaniu...:)

alt
 
Udało mi się ją uszyć tylko dzięki krótkim filmikom instruktażowym, które znalazłam na youtubie, a które przygotowała dziewczyna, która jak się okazało prowadzi bloga Intensywnie Kreatywna
Zrobiła kawał dobrej roboty. Z dużą precyzją i profesjonalizmem pokazuje jak co zrobić.

Wątpię, żebym wytrwała i aż z taką pieczołowitością w przyszłości brała się do szycie, ale będę się starać, bo daje to większe szanse na powodzenie, niż mój narwano, nerwowo, zniecierpliwiony styl.

Dziś kończę z przyjaciółką sukienkę, którą dla niej szyjemy z takiej cieniutkiej, dresowej dzianiny, korzystając z wykroju z bardzo starej burdy z lat 80 czy 90. Dokładnie Wam napiszę z której kiedy będę miała już zdjęcia gotowej sukienki. A ta jest w klimacie tego co można znaleźć w Risk made in warsaw, o którym pewnie słyszałyście.

Jeśli znacie jakieś fajne blogi dziewczyn, które zajmują się szyciem ubrań to piszcie proszę. Chętnie poprzeglądam i poczytam.


Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...