czwartek, 27 września 2012

Nocowanie z Eurocampem na campingach we Włoszech.

Rezerwację w Eurocampie robiliśmy w ostatniej chwili,więc o ile udało się znaleźć miejsca na campingach w Toskani, Umbrii, koło Rzymu i Neapolu, tak koło Wenecji wszystko było zajęte.


Zwiedzając Wenecję i Padwę, mieszkaliśmy więc na campingu Klaus wynajmując mobile home, który sami w necie znaleźliśmy. Po pierwsze nie było za tanio, a po drugie camping przypominał słabe campingi w Polsce. Korzystanie z Europampu, w przeciwieństwie do poszukiwań na własną rękę, daje jakąś gwarancję wysokiego standardu campingu, na którym się mieszka. Campingi tak jak hotele są oznaczone ilością gwiazdek na jaką zasługują. Na niesprawdzonych i nierekomendowanych przez pośrednika można różnie trafić, a cena potrafi być niższa u pośrednika niż bezpośrednio na campingu. Dzieje się tak dlatego, że Eurocamp rezerwując wiele miejsc na sezon na wielu campingach ma duże zniżki, co pozwala mu na proponowanie konkurencyjnych cen.

Takich firm jak Eurocamp jest kilka - VacansoleiKeycamp itd., ale ważna wskazówka, czasami ten sam kamping rezerwowany w polskim biurze jest droższy niż rezerwowany w centrali w GB i odwrotnie. Trzeba ich sprawdzać. I wygląda to tak samo w różnych firmach, nie tylko w Eurocampie. 

Po zwiedzeniu północy Włoch na tyle na ile czas nam pozwolił ruszyliśmy na południe drogą A1, czyli tzw. Autostardą Słońca. Ponieważ nasz samochód nie miał klimatyzacji szybko przekonaliśmy się skąd się nazwa wzięła :) Jechaliśmy w kierunku Florencji, gdzie mieliśmy zatrzymać się na pierwszym campingu z oferty Eurocampu, czyli Norcenni Girasole Club.

Camping jest w sercu Toskanii, wśród pagórków porośniętych winoroślą i winnic. Niedaleko swój dom ma piosenkarz Sting. Jak napiszę, że okolica jest niezwykle malownicza, to będzie to banalne, ale taka właśnie jest. NIEZWYKLE malownicza :) Nie mieliśmy żadnego problemu z dotarciem, bo Eurocamp wyposażył nas w naprawdę dokładne opisy jak gdzie trafić, w którym miejscu zjechać z autostrady itd. Do tego schematyczne mapki. Nie sposób się pogubić.
Zawsze razem z dokumentami podróżnymi przesyłają też prospekty, jakąś torbę podróżną, albo coś co się może przydać na plaży. Są to gadżety, a nie bardzo wartościowe rzeczy, ale miły z ich strony to gest. 

 My wybraliśmy ten camping, bo jest świetnie położony. Stąd jest blisko do Pizy, Sieny i Florencji, czyli 3 miast, które w tej okolicy chcieliśmy zobaczyć.

Camping był też dla nas atrakcją, ponieważ w odróżnieniu do smutnych campingów w Polsce ze słabymi sanitariatami, tam jest to wszystko świetnie zorganizowane, wygląda ładnie i jest praktyczne. Obok łazienek stoją nawet miseczki z wodą dla psów i kotów. Na tym campingu są 4 baseny, w tym jeden ze zjeżdżalnią. Jest dyskoteka, bar. Są 3 korty tenisowe, na których można wypożyczać sprzęt, stoły do tenisa stołowego. Można pograć w piłkę nożną, siatkówkę itd.  Camping jest duży, co generalnie niespecjalnie mi odpowiada, ale ten jest tak rozległy i tak ładnie położony, że jego rozmiar nie przeszkadza. 

Tak jak camping był atrakcją dla nas, tak my bylismy atrakcją dla holenderskich, szweckich i niemieckich dzieci, które nigdy takiego pojazdu jak nasz kilkuletni Lanos nie widziały i każde z nich chciało robić sobie z nim zdjęcie. A popularność na campingu Lanos zawdzięczał, nie tylko swojemu wyjątkowemu wyglądowi, ale też paskowi rozrządu na dotarciu.  Pasek, jak obiecywał polski Pan mechanik, przestanie piszczeć jak się dotrze, czyli po przejechaniu 200 km. Przejechaliśmy 4000 km i dalej piszczał, wzbudzając sensację na drogach i kampingach. Nie sposób było nas nie zauważać :) 


 Chapter III 


Piza


Tak jak wspomniałam, wybraliśmy camping Girasole, aby mieć blisko m.in do Pizzy, którą obowiązkowo chcieliśmy zobaczyć, a przede wszystkim krzywą wieżę, która znajduje się na tzw. polu cudów.

Pierwszym cudem jaki nam się przytrafił to znalezienie miejsca parkingowego przed terenem, na którym znajduje się katedra, baptysterium i krzywa wieża. Na miejsce jechaliśmy wioskami i jakąś nie specjalnie okazałą drogą, więc byliśmy zdziwieniu, że to już kiedy dojechaliśmy i naszym oczom ukazała się taka brama.



Po jej przekroczeniu zobaczyliśmy to co widać na poniższych zdjęciach.





I na koniec to po co tu przyjechaliśmy - Krzywa Wieża. Na pewno nie rozczarowała. Znalezienie się pod nią, było trochę jak wejście w kadr filmu, który widziało się setki razy. Ponieważ teren jest piaszczysty Wieża podobno zaczęła się przechylać już w trakcie budowy i wciąż się przechyla, choć stosują oczywiście jakieś  zabezpieczenia. Ale czy byłaby taka popularna, jeśli nie byłaby krzywa?













W kolejnych postach opiszę kolejne campingi i miejsca, które odwiedziliśmy podczas pierwszej podróży przez Włochy, od Wenecji aż po Neapol :) 


22 komentarze:

  1. to prawda, że często cena pośrednika jest niższa niż gdybyśmy bezpośrednio zakupili, pierwszy kadr świetny, a z polskich kampingów dobrze pod wzgl. sanitariatów i poziomu wspominam Polanicę Zdrój, ale to było kilkanaście lat temu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj! Jeszcze nie skończyłam pisać, a Ty już zdążyłaś przeczytać :) Właśnie tak sobie pomyślałam, że to co napisałam, może być krzywdzące dla kampingów w Polsce, bo przecież we wszystkich nie byłam. A jeśli byłam to dawno temu, ale tak je niestety zapamiętałam.
      Podróżowałaś z Eurocapem?
      PS. Prowadzę tego bloga od niedawna. Może będziesz w stanie mi coś poradzić. Czy jest jakiś sposób, żeby dowiedzieć się, że na blogu, który obserwuję pojawił się nowy post? Przeglądanie wszystkich, żeby się tego dowiedzieć jest bez sensu.

      Usuń
    2. powinny Ci się wyświetlać na liście czytelniczej z lewej strony na roboczym pasku, niektóre mają też opcję subskrypcji, wtedy powiadomienia przychodzą na maila ;)

      Usuń
    3. Mam dzięki. A jak z obserwowanych blog usunąć jeśli okaże się, że nie warto?

      Usuń
  2. Świetny post, fajna sprawa z tym campingiem, bo naprawdę szkoda wydawać pieniądze na hotele :) Krzywa wieża wygląda imponująco :) Jeśli chodzi o Kapadocję, nie leciałam balonem, bo ta wycieczka fakultatywna kosztowała około 150 EURO. Chociaż nie wiem, ile by to kosztowało, gdyby samemu się to organizowało, tzn. nie przez biuro podróży :) Polecam Ci odwiedzenie Kapadocji, bo rzeczywiście tam krajobraz jest nieziemski, czułam się jak w bajce :) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Raz, że szkoda wydawać kasy, a dwa, ze po całym dniu zwiedzaniu jakiegoś miasta, nawet Włoskiego :), przyjemnie jest wrócić na camping, gdzie jest zielono, jest basen i trochę cienia :) Kapadocja jest na mojej liście TO DO:) Koniecznie. Może w przyszłym roku się uda. Na razie Londyn.

      Usuń
    2. Właśnie, ja jestem typem takiej osoby, że nie mam zbyt wielkich wymagań co do zakwaterowania, z resztą i tak większość czasu spędza się na zewnątrz niż w budynku :) Polecam Ci też Istanbul, cudowne miasto <3 Londyn, też brzmi ciekawie :)

      Usuń
    3. Stambuł też jest na liście TO DO. Z resztą czego tam nie ma :) Tylko z Kapadocji do Stambułu jest ok 700 km w jedną stronę. Myślałam o tym, żeby wybrać się na do Bułgarii i przy tej okazji zobaczyć to największe tureckie miasto, bo wiem, że krążą jakieś promy, którymi łatwo się dostać.

      Usuń
  3. Piza spod Twojego kadru wyglada super :) Ciekawie sie ja zwiedzalo :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się :) Jutro jedziemy do Florencji. Do zo :)

      Usuń
  4. hej, nie wiem czy zajrzysz do mnie po odpowiedź na Twoje pytanie, więc wkleję jeszcze tutaj mój komentarz odnośnie Bournemouth: "Wiesz co.. Ryanair uruchomił przy okazji otworzenia pierwszej bazy w Polsce bezpośrednie połączenie z Wrocławia do Bournemouth..:) także leciałam tam prosto z Wrocławia. Natomiast z Londynu całkiem tanio można się do Bournemouth dostać Megabus'em.. widywałam ceny za 5 funtów w jedną stronę.. ale trochę bliżej niż Bournemouth jest stare miasteczko Salisbury, skąd jest blisko do Stonehenge (będę o tym pisała) i chyba byłby to ciekawszy pomysł:) Chociaż myślę, że Londyn w zupełności wypełni Ci tydzień po brzegi:)"

    i piękne zdjęcia, chociaż Krzywa Wieża w Pizie mnie zawiodła.. to i tak lubię na nią patrzeć:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Będę do Ciebie zaglądać, bo po tym jak obczaiłam o co chodzi z obserwowaniem to dodałam sobie Twojego bloga i będę na bieżąco :) PS. W takim razie nie mogę się doczekać posta o Salisbury, bo do Bournemouth jest dość daleko. W Londynie oczywiście jest co robić, ale ja przez ponad rok mieszkałam pod, więc chętnie zboczę z wytartych ścieżek i urwę się gdzieś dalej :)

      Usuń
  5. wow, zazdroszczę :) zawsze chciałam zobaczyć wieżę na własne oczy :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Co do Twojego komentarza : Niedaleko Hannoveru. Jeśli zajrzysz w etykietę "GermanTrip" zobaczysz więcej takich pięknych miejsc (jak dla mnie). Wąskie uliczki, domy z czerwonej cegły - raj na ziemi - jak dla mnie ;D.
    Teraz takie moje głupie pytanie - a sądzisz, że w takich miejscach kradną? Bo ja jakoś nie ufam takim miejscom do końca.
    Krzywa Wieża rozumiem iż przyciąga turystów i są problemy ze zrobieniem zdjęcia spokojnie? :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podobno rocznie to miejsce odwiedza 10 milionów turystów :)Nie sposób zrobić zdjęcie na którym nie ma ludzi. Jeśli chodzi o kradzieże to na pewno takie miejsca sprzyjają, ale ja nie mam ani takich doświadczeń, ani nie słyszałam od osób, które w tym miejscu były, żeby coś takiego miało miejsce. Ogólnie czułam się we Włoszech bardzo pewnie, może poza samym południem w okolicach Neapolu, ale o tym jeszcze napiszę.
      Jedyne co mi działało na nerwy to byli nachalni ludzie, którzy w każdym miejscu będącym atrakcją turystyczną sprzedawali z koca podróby torebek, portfeli, pasków, zegarków z pod pazuchy itd. Ale mówisz stanowczo dziękuję i idziesz dalej. Albo kupujesz, a potem błyszczysz blachą od Prady na przykład :)

      Usuń
  7. swietne zdjecia
    we Wloszech jeszcze nie bylam, wiec czekam na dalsza fotorelacje
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  8. Rewelacyjna jest ta krzywa wieża :)

    OdpowiedzUsuń
  9. :) so beautiful this post and great blog btw!

    we can follow each other if you want :)

    Kisses,

    www.nicoleta.me

    OdpowiedzUsuń
  10. My wybieramy się w tym roku nad jezioro garda też z eurocampem, pierwszy raz podróż za granicę , do tego z rocznym dzieckiem, daleko, bo włochy, pierwszy raz mobile home ;)

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...